wiodła matce i Barbarze, że jeszcze nic nie zrobiono. Kazała Barbarze Wygrzać łóżko żelazkiem od prasowania. Okryła stolik białym obruskiem i przykazała zmieniać obrusek co rano. Przekonała matkę, iż trzeba dobry ogień zapalić na kominki i skłoniła Barbarę że nic nie mówiąc ojcu przyniosła duży pęk drzewa. Pobiegła do sali, poszukała starą tacę lakierowaną, pochodzącą z spadku pa dziadku matczynym, wzięła także szklaneczkę kryształową, łyżeczkę z wytartą pozłotą starożytną, flaszkę na któréj wyryte były amorki i wszystko to z tryumfalną miną postawiła na murku. W przeciągu jednego kwadransa, więcéj przyszło jej wyobrażeń niżeli ich miała od czasu urodzenia swojego.
— »Mamo, rzekła, nigdy mój kuzyn nie zniesie swędu świecy łojowéj; gdybyśmy kupili woskową...
I pobiegła, lekka jak ptaszek, wyjąć
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/70
Ta strona została przepisana.