cne światło padało. Łakomiec ledwie mógł utrzymać zwyczajną spokojność. Oprócz tego, zdołamy wyobrazić sobie udaną obojętność ojca Grandet, przeczytawszy ten list nieszczęśliwy.
Dochodzi już lat dwadzieścia trzy jakeśmy się nie widzieli. Moje ożenienie się było przedmiotem naszéj ostatniéj rozmowy i rozstaliśmy się w dobrem porozumieniu. Zajste, nie mogłem wtedy przewidywać, że ty będziesz jedyną podporą rodziny, z któréj powodzenia cieszyłeś się wówczas. Gdy ten list dojdzie rąk twoich, już nie będę w liczbie żyjących. W położeniu mojém nie chciałem przeżyć ochydy bankructwa; aż do ostatniéj chwili trzymałem się nad brzegiem przepaści, spodziewając się iż z niéj wyrwać się zdołam. Daremnie! Bankructwo mego ajenta wexlu i mego notaryusza, pozbawiło mię ostatnich środków ratunku. Winie-