na przeciw tych drzwi zamurowanych. Pomieszkanie dwojga małżonków, zajmowało przód domu.
Stary, umieścił swego synowca na drugiém piętrze, w izbedce nad swoim pokojem, aby mógł słyszeć każde jego stąpienie.
Eugenia i pani Grandet, przyszedłszy na pierwsze piętro, pocałowały się na dobranoc; a pożegnawszy Karola kilkoma słowami zimnemi na pozór, ale z serca pochodzącemi, zwłaszcza u Eugenii, weszły do swoich pokoików.
— »Otóż jesteś u siebie, rzekł ojciec Grandet do Karola, otwierając drzwi.
Jeżeli zechcesz wyjśdź, zawołasz Barbary. Bez niéj, najniższy sługa!... pies zagryzłby cię na śmierć. Śpij dobrze! Dobrej nocy.
— »Ha! ha! te panie kazały napalić na kominku, rzekł:
— »W téj chwili, wysoka Barbara weszła z wygrzewaczką.
— »A to co znowu? zawołał. Czy bie-
Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/88
Ta strona została przepisana.