Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/92

Ta strona została przepisana.

źliwe kobiety, badała charakter swojego pana: a jak łyska przewiduje burzę, podobnież i ona przeczuwała wewnętrzną burzę, która miotała panem Grandet, i wówczas, że użyję jéj wyrażenia, udawała umarłą.
Pan Grandet spoglądał na drzwi od gabinetu i mówił:
»Jakaż dziwaczna myśl przyszła do głowy mojemu bratu, kiedy mi swojego syna zapisał! Piękny mi spadek!... nie mam do wydania ani dwudziestu talarów... ale cóż znaczyłyby dwadzieścia talarów... dla tego fanfarona, który spoglądał na mój barometr, jak gdyby chciał go rzucić w ogień?
Myśląc o skutkach ostatniej woli swego brata, łakomca był może bardziéj wzruszony, aniżeli nieszczęśliwy co ją pisał.
»Dostanę więc tę złotą suknię, mówiła Barbara, i usnęła ubrana w tak pyszny strój, marząc o kwiatach, ha-