Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/100

Ta strona została przepisana.

kilka sekund szukał go bez głowy zupełnie... Dzięki Bogu, oto był afisz. Artystka Fröhlich nie odjechała więc nagle, jak się Unrat przed chwilą obawiał, nie uciekła, nie została pochłonięta przez ziemię. Śpiewała jeszcze, była jeszcze kolorowa, łaskotała jeszcze swojem spojrzeniem. Zadowolenie z tego faktu stało się dla Unrata źródłem nowego poznania, Niedość, że uczeń Lohmann ma być od niej usunięty: Unrat sam będzie siedział u artystki Fröhlich... Ale to poznanie natychmiast zamroczyło się znowu.

Sala była jeszcze pusta, prawie ciemna, niesamowicie wielka; a niezliczone brudnobiałe krzesła i stoliki stały stłoczone niby stado baranów na łące. Obok pieca siedział przy małej lampie blaszanej gospodarz z dwoma innymi mężczynami; grali w karty.
Pragnąc być niewidzianym, przeciskał się Unrat jak nietoperz wzdłuż cienistej ściany. Gdy miał już zniknąć w pokoju artystów, gospodarz zawołał, aż echo odbiło się przeraźliwie:
— Brywieczór, panie profesorze, cieszę się, że się panu mój lokal spodobał.
— Chciałem tylko — sądziłem tylko — artystka Fröhlich...
— Wejdź pan śmiało i zaczekaj pan na nią; zaraz siódma. Przyniosę panu piwa.
— Dziękuję, — zawołał Unrat, — nie zamierzam pić... Ale... — i wytknął głowę z drzwi, — ...później zrobię prawdopodobnie większe zamówienie.
Poczem zamknął drzwi i macając wkroczył w noc garderoby. Gdy mu się udało zapalić światło, zdjął gorsety i pończochy z jednego krzesła, siadł przy