Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/124

Ta strona została przepisana.

i gorliwie wprawiał się w ich używaniu. Artystka Fróhlich spostrzegała jego postępy.
Pewnego wieczora przechyliła się na krześle przed lustrem i rzekła:
— No.
A Unrat tak doskonale oporządzał jej głowę, że nie potrzebowała maczać palca w żadnym olejku. Dziwiła się jego zręczności i pragnęła się dowiedzieć, w jaki sposób osiągnął ją tak szybko. Unrat zaczerwienił się i wyjąkał coś; ale ciekawość jej pozostała niezaspokojona.
Unrat rad był ze znaczenia, jakie osiągnął w garderobie. Lohmann nie mógł się już spodziewać, że go zastąpi. Czyżby naprzykład Lohmann zapamiętał, że to różowe bolero trzeba oddać do farbiarza? Ba, gdyby Lohmann przez pilne uczenie się zadawanych wierszy Homera wyćwiczył swoją pamięć! Teraz skutki jego lenistwa wychodziły najaw!... Między białemi sztukami bielizny na podłodze i na meblach przesuwał się Unrat niby wielki, czarny pająk, chwytając szybko cienkiemi, zagiętemi palcami.
Pod jego szaremi, kanciastemi rękoma wygładzały się wiotkie, szeleszczące tkaniny. Inne przybierały niespodzianie kształty, które zachowały — stawały się ramieniem, nogą, na którą Unrat zerkał stropiony, z myślą:
„Owszem więc tedy — bądź co bądź“.
Potem zakradał się do szpary w drzwiach i wyglądał przez nią, wpatrywał się w artystkę Fröhlich, której głos gwizdał i skrzeczał pod grzmotem fortepianu, której członki miotały się wśród dymu, wpatrywał się w gapiące się na nią głupie głowy, niby wzdęte tulipany na grządce. Był z niej dumny, gardził salą, gdy klaskała, ział na nią nienawiściśą, kiedy