Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/127

Ta strona została przepisana.

— Komiczne, co, że nazywam pana Unratem? Tak, właściwie to komiczne. Nie mamy przecież nic wspólnego z sobą. Jak dawno się już właściwie znamy? Co też to robi przyzwyczajenie... Ale nie, powiem panu coś: Kieperta i jego żonę może licho porwać któregokolwiek dnia, nie wyleję za nimi łzy. Z panem to co innego...
Oczy jej zwolna stały się zadumane i nieruchome. Zapytała zatopiona zupełnie w swoich myślach:
— Ale co to ma znaczyć, czego pan chce?