Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/148

Ta strona została przepisana.

— O tem przecież wcale nie mówimy, — odpowiedziała cicho. — To u nas sprawa poboczna... Zresztą mój pokój kosztuje niewiele...
Z przerwami:
— Jest tu nagórze w domu... Bardzo jest ładny... Chce go pan zobaczyć?
Powieki miała spuszczone i wyglądała zmieszana, jak powinno się wyglądać przy oświadczynach poważnego mężczyzny. I dziwiła się, że nie czuje zupełnie ochoty do śmiechu i że małe uroczyste podniecenie wznosiło jej serce.
Uniosła niezwykle ciemny wzrok i rzekła:
— Więc niech pan idzie naprzód. Te małpy na sali nic nie zauważą.