Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/176

Ta strona została przepisana.

który byłby zbyt szlachetnem miejscem pobytu dla ich niecności, uczynię raczej wszystko, aby karjera ich zakończyła się w zasłużonem towarzystwie zwyczajnych złodziejów i włamywaczów. Niedługo już będą oni członkami społeczeństwa uczciwych ludzi, oddechy ich pośród nas są policzone!
Wprawdzie Lohmann wstał i zmarszczywszy czoło poprosił o wyjaśnienie; ale zdławiony głos Unrata był tak pełen sycącej się nienawiści, twarz jego tak przeraźliwie triumfowała, że wszyscy czuli się pobici. Lohmann siadł zpowrotem, wzruszywszy z ubolewaniem ramionami.
Na najbliższej pauzie został wraz z Kieselackiem i von Erztumem zawezwany do dyrektora. Po powrocie oznajmili z pozornem lekceważeniem, że to z powodu tego głupiego Grobowca Olbrzymów. Ale natychmiast powstał wokół nich pusty krąg. Kieselack szepnął:
— O człeku, ale kto nas mógł zadenuncjować?
Dwaj pozostali spojrzeli po sobie z odrazą i odwrócili się tyłem do Kieselacka.
Pewnego przedpołudnia wszyscy trzej, zwolnieni od lekcyj, pojechali w towarzystwie komisji śledczej do lasu i stawieni zostali przed Grobowcem Olbrzymów, przedmiotem ich występku. Tutaj poznał ich połowy. Dalsze śledztwo dało im jeszcze wiele dni wolnych od szkoły. Wreszcie wkroczyli jako oskarżeni na salę posiedzeń sądu powiatowego. Z ławy świadków powitał ich jadowity uśmiech Unrata.
Na sali znajdowali się także konsul Breetpoot i konsul Lohmann, zaś zastępca prokuratora nie mógł się powstrzymać od złożenia tym dwum wpływowym jpanom głębokiego ukłonu. W duchu załamywał ręce nad głupotą młodego Lohmanna i jego przyjaciela,