— Człowieku, brońże się!
Lohmann, siedzący za nim, zapowiedział stłumionym głosem:
— Czekaj, już my mu przytrzemy rogów!
Skazany przecisnął się obok katedry, do pokoju, który służył klasie za szatnię i w którym panowały zupełne ciemności. Unrat jęknął z ulgą, gdy drzwi zamknęły się za barczystym młodzieńcem.
— Teraz nadgonimy czas, — rzekł, — który skradł nam ten chłopak. Angst, masz tutaj temat, napisz go na tablicy.
Prymus podniósł kartkę do krótkowzrocznych oczu i wolno począł pisać. Wszyscy patrzeli z napięciem, jak pod kredą powstawały litery, od których tak wiele zależało. Jeśli przypadkowo dotyczyły sceny, której się nie „przygotowało“, w takim razie „nie miało się pojęcia“ i „leżało się“.
Przez zabobon szeptało się, zanim jeszcze sylaby na tablicy otrzymały sens:
— O Boże, wpadłem.
Wreszcie można było przeczytać:
„Joanna: Trzy modlitwy wzniosłeś tej nocy do
„Temat: Trzecia modlitwa delfina“.
Kiedy uczniowie przeczytali to, wszyscy spoglądali wzajem po sobie. Gdyż wszyscy „leżeli“. Unrat „wpakował“ ich. Z krzywym uśmiechem siadł na krześle za katedrą i począł przewracać kartki notesu.