Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/183

Ta strona została przepisana.

że oczywiście brała udział w owej wycieczce. Obrońca Kieselacka sądził nareszcie, że może wydać westchnienie triumfu.
— Zwracam uwagę na okoliczność, że z pośród trzech oskarżonych jedynie mój klient oddał cześć prawdzie.
Ale nikt nie interesował się Kieselackiem.
Zastępca prokuratora był zdania, że teraz wpływ został udowodniony, a za przestępstwo, której dwaj młodzieńcy jedynie ze zrozumiałej galanterji usiłowali wziąć na siebie, spada wina duchowa zupełnie i całkowicie na świadkinię Fröhlich. Obrońca Kieselacka skorzystał ze sposobności, aby zwrócić uwagę, jak uzasadnionem jest owo wystąpienie jego klienta — wystąpienie, musi przyznać, niesympatyczne — wobec korupcji, jaką łatwo sprowadzić może u tak młodych ludzi obcowanie z osobami, należącemi do klasy świadkini.
— Co oni tam robili z tym starym Grobowcem Olbrzymów, — rzekła potem świadkini Fröhlich swobodnie, — tego nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. Wiem tylko — mianowicie co dotyczy korupcji, o której ten pan przed chwilą mówił —, że owego popołudnia niedzielnego jeden z tych młodych panów oświadczył się formalnie o moją rękę, ja zaś z ubolewaniem musiałam mu odmówić.
Śmiano się i potrząsano głowami. Świadkini Fröhlich wzruszyła ramionami, nie spojrzała jednak na żadnego z oskarżonych. Nagle Ertztum rzekł, zalany rumieńcem:
— Dama ta powiedziała prawdę.
— Oczywiście, — dodała świadkini, — stosunki między mną i tymi trzema uczniami były zawsze bezwzględnie przyzwoite, a wszystko ograniczało się,