Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/185

Ta strona została przepisana.

który nigdy nie rościłem sobie do niej żadnych pretensyj, oświadcza nieustannie, że będę u niej zawsze ostatnim.
— Racja, — rzekła świadkini Fróhlich, i spodziewała się, że Unrat usłyszy to i będzie pochwalał. Śmiano się. Przewodniczący trząsł się tym razem mocniej, jeden z sędziów trąbił przez nos i trzymał się za brzuch. Przedstawiciel prokuratury złośliwie wydął wargi, obrońca ściągnął je sceptycznie. Erztum szepnął do Lohmanna:
— I z Kieselackiem jeszcze — to koniec. Dla mnie ona jest załatwiona.
— No nareszcie... Zresztą wydostaliśmy się elegancko. Wpada jedynie Unrat.
— Nie przerywaj mi tylko, — szepnął jeszcze Erztum szybko, — gdy biorę Grobowiec Olbrzymów na siebie samego. I tak muszę się przecież wynieść ze szkoły i iść do „prasy“.
Przewodniczący, wypocząwszy nieco, ojcowskim głosem zagroził jeszcze raz opróżnieniem sali. Potem oświadczył, że przesłuchanie świadkini Fröhlich jest ukończone; może ona odejść. Artystka udała się jednak do sali widzów, nie pojmowała, gdzie się podział Unrat.

Unrat wysunął się podczas ogólnej wesołości wielkiemi krokami z sali. Uciekał po usuwających się z pod nóg groblach, pod obrywającemi się chmurami, obok plwających wulkanów. Wszystko dokoła niego waliło się i pociągało go w przepaść; — gdyż artystka Fröhlich zajmowała się sprawami pobocznemi! Lohmann i tamci dwaj, których Unrat uważał za pokonanych na zawsze i powalonych, wynurzali