Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/199

Ta strona została przepisana.

— Co do tego losu, to można więc owszem pragnąć, aby dosięgnął on wielu innych uczniów.
— Tak, ale jak to mamy urządzić? — i uśmiechnęła się oddołu. Unrat zaczerwienił się. Powstała pauza, podczas której wprowadziła go do pokoju i posadziła. Siadła mu na kolanach, ukryła twarz na jego ramieniu i zapytała z pokorną żartobliwością:
— Czy Unratek napewno nie gniewa się już na swoją małą artystkę Fröhlich? Wiesz, to, co opowiedziałam przed sądem, to było też rzeczywiście wszystko. Bóg mi świadkiem, powiedziałabym niemal — chociaż i to człowiekowi nie pomoże. Ale możesz mi wierzyć.
— Niechaj tak będzie, — powtórzył Unrat. I czując potrzebę zbliżenia się do niej przez wyjaśnienie i usystematyzowanie wydarzeń:
— Jest mi — istotnie zaprawdę — doskonale wiadomo, że tak zwana moralność w przeważnej ilości wypadków najściślej związana jest z głupotą. W to może wątpić co najwyżej człowiek niewykształcony humanistycznie. W każdym jednak razie moralność jest korzystna dla tego, kto nie posiadając jej, łatwo osiąga panowanie nad tymi, co nie mogą się jej wyrzec. Możnaby nawet twierdzić i udowodnić, że od duszy poddanego należy tak zwanej moralności najsurowiej wymagać. Ta konieczność nigdy mnie jednak — baczność więc tedy! — nie zwiodła do tego, by uznać, że mogą istnieć inne sfery życiowe z nakazami moralnemi, które się zasadniczo różnią od moralności zwykłego filistra.
Słuchała z wysiłkiem i zdumieniem.
— Ach nie. Gdzież one są? Czy to nie oszustwo?
— Ja sam, — ciągnął Unrat, — osobiście trzymałem się zawsze zwyczajów moralnych filistra: nie