Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/204

Ta strona została przepisana.

się drganiem; radość jej wybuchła, porwała Unrata z krzesła, ciągnęła go dokoła.
— Więc będę panią Unratową! Pęknę przecież ze śmiechu! Pani profesorowa Unrat — nie, Raat, proszę państwa.
I natychmiast poczęła grać pełną godności damę, która siada na fotelu. Przez chwilę mówiła rozsądnie; teraz nie wprowadzi się wcale do swego nowego mieszkania; przeważna ilość rzeczy jest już przecież sprzedana. Przeniesie się do willi Unrata za bramą i urządzi ją zupełnie na nowo! Potem wybuchnęła znowu. Wreszcie uspokoiła się, stała się zadumana i rzekła jeszcze:
— Co się to z człowiekiem może stać.
Gdy zapytał, czy się cieszy, i że sprawy potoczą się teraz szybko, uśmiechała się już tylko z roztargnieniem.
Podczas następnych dni ciągle wydawała mu się nieprzytomna. Niekiedy wyglądała wprost zatroskana, uporczywie jednak temu zaprzeczała. Wychodziła często i niecierpliwiła się, gdy chciał z nią pójść. Był stropiony i doznawał wrażenia przykrej zagadki. Pewnego dnia nadszedł, gdy wychodziła z taniego zajazdu. Przez chwilę szli w milczeniu obok siebie, potem rzekła tajemniczo:
— Nie zawsze wszystko jest tak, jak człowiek myśli.
Zaniepokoiło go to jeszcze bardziej, ale ona nie chciała nic wyjaśnić.
Jednego z następnych dni, gdy Unrat szedł sam i zasępiony po opustoszałej w południe Siebenbergstrasse, podbiegła do niego mała, biało ubrana dziewczynka i rzekła naiwnym głosikiem dziecięcym:
— Chodź do domu, tatusiu.