Ta strona została przepisana.
Unrat zatrzymał się zdumiony i spojrzał na małą dłoń w białej rękawiczce, którą wyciągnęło do niego dziecko.
— Chodź do domu, tatusiu, — powtórzyła dziewczynka.
— Co to ma znaczyć? — zapytał Unrat. — Gdzież mieszkasz?
— Tam, — i wskazała za siebie.
Unrat podniósł głowę i ujrzał na najbliższym rogu artystkę Fröhlich, z pochlebczo przechyloną główką i z półruchem dłoni, która lękliwie poruszała się w pewnem oddaleniu od biodra, jakby przepraszała i jakby prosiła.
Unrat bezradnie zwarł szczęki. Nagle zrozumiał; rączka w białej rękawiczce ciągle jeszcze była do niego wyciągnięta; poprostu ujął ją.