lich śmiali się do siebie. Dziecko otrzymywało codziennie całe funty pralinek, ożaglowane okręciki, drewniane szpadelki i lalki gumowe. Wszyscy byli zawsze w dobrym humorze. Jeżdżono na osłach, Unrat zgubiwszy strzemiona i uczepiony grzywy, galopem mijano orkiestrę kuracyjną, właśnie w porze koncertu. Artystka Fröhlich piszczała, dziecko wydawało okrzyki radości, a przy stolikach padały kwaśne uwagi.
Gdy przyłączył się jeszcze do tego pewien bankier berliński wraz z węgierską tancerką, „hufiec Unratów“ zajmował całe miejsce, hałasował przy table d’hôte, domagał się od kapelmistrza utworów muzycznych, z któremi artystka Fröhlich miała w swojej kar jerze do czynienia, na własną rękę kazał puszczać fajerwerki, stawiał wszystko na głowie i niecił wesele i oburzenie.
Dla tych, co żyli z Unratem ze względu na jego żonę, był on zagadką. Oddawał się z zapałem pochłanianiu niektórych potraw, na reunjonie wywrócił się kiedyś jak długi, nosił swoje angielskie garnitury jak przebranie i gdy się tak na niego spoglądało, sądziło się, że nie stanowi on poważnej przeszkody i niezdolny jest wywołać innego wrażenia, jak rozweselającego przez swoją żałosność. Wydawał się z natury przegrywającym. A jednak gdy się było z jego żoną w najlepszym właśnie flircie, chwytało się niespodzianie suche, drwiąc spojrzenie, jakie poświęcał człowiekowi odtyłu. Gdy podziwiał bransoletę, którą się ofiarowało jego żonie, miało się nagle wrażenie, że się wpadło. I nawet po osiągnięciu decydujących niemal względów — w czasie późnej przechadzki nad morzem, z żoną samą, podczas gdy małżonek siedział z innymi przy bowli —, wydawał się
Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/207
Ta strona została przepisana.