Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/209

Ta strona została przepisana.

i lekkiego płótna zbyt sprytnie tamowały zalotnikom oddech. Przeciwnie, gdy panowie czekali za drzwiami, Unrat pomagał artystce Fröhlich stroić się i szminkował ją, jak dawniej w garderobie. Powiadał ze swoim jadowitym uśmiechem:
— Lud się niecierpliwi. Trzebaby kazać grać na fortepianie, żeby wytrzymał.
Albo:
— Gdybyś teraz, nawpół uszminkowana, wytknęła do nich niespodzianie głowę przez drzwi, aj, znowuby zaczęli wołać hohohoho.

Odjazd z miejscowości kuracyjnej nastąpił nie bez ożywionego wydarzenia. Na dworzec przybył cały „hufiec Unratów“, a Brazylijczyk zdołał właśnie wymienić kilka słów na osobności z artystką Fröhlich, gdy nadbiegł dysząc jakiś starszy pan, makler Vermöhlen, do którego rodziny zaliczał się młody cudzoziemiec, i usiłował położyć rękę na etui, które trzymała artystka Fröhlich.
Otrzymała je przed chwilą z wszelkiemi ceremonjami w podarunku od Brazylijczyka. Unrat musiał nadbiec i ująć się za prawa swojej żony. Podczas gdy młodzieniec zawstydzony wypierał się wszystkich swoich krewnych, stary Vermöhlen w wielkiem podnieceniu zarzucił małżonkom Unrat, że siostrzeniec jego w ich towarzystwie dawno już przekroczył swoje środki materjalne. Tej broszki nie mógł już kupić; niestety słaba jego ciotka dała mu na to pieniędzy; były to jednak pieniądze Vermöhlena i dlatego rzecz ta nie uchodzi.
Unrat odpowiedział na to z napominającym spokojem, że pieniądze; pana i pani Vermöhlen są z pew-