nością tem samem; że nie jest on skłonny wnikać w takie wewnętrzne sprawy rodziny Vermöhlen; i że zresztą dzwoniono już po raz trzeci. I silnie objąwszy etui szaremi palcami, wepchnął artystkę Fröhlich do wagonu. Wszyscy powiewali kapeluszami, z wyjątkiem Vermöhlena, który groził laską.
Artystka Fröhlich rzuciła początkowo lękliwą uwagę o tem, jakie to przykre, i o możliwych następstwach. Ale Unrat wyjaśnił jej bezpodstawność tych obaw. Dodał, że makler Vermöhlen ma synów, którzy są byłymi uczniami i których Unrat nigdy nie mógł „złapać“. Vermöhlenowie są spokrewnieni z wieloma rodzinami w mieście.
Artystka Fröhlich uspokoiła się. Pokazywała dziecku małe brylanty, śmiała się z niem i obiecała:
— Wszystkie te wisiorki i świecidełka będą dla Mimi, gdy Mimi będzie kiedyś musiała dostać posag.
Unrat triumfował, gdyż uczniowie Vermöhlen byli teraz „złapani“. Zwolna uświadomił sobie w rozmyślaniach, że uczniowie ci wraz z ich szeroko rozgałęzioną rodziną doznali tutaj szkody, która nie wynikała z zamknięcia w „kabufie“ ani wypędzenia ze szkoły. Szkoda i — istotnie zaprawdę — ostateczna ruina mogły więc być spowodowane w inny sposób, niżeli przez wypędzenie ze szkoły. W nowy, nieprzewidziany sposób...
W mieście i w wilii zaczęło się znowu dawne życie. Brak było towarzystwa. Aż do wieczora, gdy trzeba było iść do teatru i do restauracji, artystka Fröhlich wylegiwała się w penjuarze po wszystkich meblach, Unrat zaproponował, że rezerwie ją nieco przez lekcje greckiego. Odmówiła niechętnie. Pew-
Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/210
Ta strona została przepisana.