Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/217

Ta strona została przepisana.

— Widzisz? Dlaczego nie zatrzymałeś banku, stary bałwanie?
Unrat odpowiedział:
— Kapelusz w cenie osiemdziesięciu marek jest twój, moja droga. Jestem też w stanie chwilowo zatkać gębę restauratorowi Zebbelinowi. Niechaj to wystarczy.
Swobodnie przyglądał się banknotom Lorenzena, które nie on zgarniał teraz. Szło o jedno: uczeń Lorenzen przegrywał je; a Unrat, z przyśpieszonym oddechem, czuł się na wstrząsanej lekko podziemnem drżeniem drodze do triumfu. Gdy Lorenzen zajrzał wreszcie otrzeźwiony i z ogłupiałą twarzą do pustego portfelu, Unrat podszedł do niego i rzekł:
— Więc niechaj będzie na dzisiaj dość, Lorenzen, z naszą grecką lekcją.

Rychło rozniosła się po mieście wieść, że u Unratów odbywają się orgje. Panowie na giełdzie i w klubie, przy stolikach kawiarnianych, w biurach otrzymywali za pośrednictwem kawalerów soczyście przesadzone opisy. Lekkie echa tego nieśli do swoich rodzin, a małżonki szeptały i chciały wiedzieć więcej, Co to jest kankan, który Unratowa miała tańczyć. Mąż nie potrafił tego dostatecznie wyjaśnić; wyobrażały więc sobie pod tem jakiś przerastający wszelkie siły ludzkie nierząd, A potem gra, która miała być u Unratów stale uprawiana: gra w fanty. Wiele par musiało się kłaść na podłodze pod wielką kołdrą, wszyscy w jednym szeregu, i zawsze pan obok pani. Leżeli tak nakryci po szyję, i póki kołdra się nie poruszała, nikogo nie obchodziło, co się pod nią działo. Gdy się jednak poruszyła, winny lub winni musieli