— Uczeń Lorenzen bankrutuje, — powtórzył Unrat. — Uczeń Lorenzen leży zdruzgotany na ziemi i nie podniesie się już. Karjera jego — istotnie zaprawdę — skończyła się nagle.
Mówił bardzo cicho, jakby się lękał, by go własna radość nie rozsadziła.
— Co ty z tego masz? Posag Mimi już straciliśmy.
— Uczeń Lorenzen został nareszcie złapany. Tym razem udało mi się złapać go i wydać na łup jego zasłużonego losu.
Widziała, jak biegał dokoła, jakby był nieprzytomny. Ręce jego drżały przy przedmiotach, których dotykał, nie uświadamiając sobie tego. Mówiła jeszcze wiele i ciągle słyszała tylko, jak powtarzał drżącym szeptem:
— Uczeń Lorenzen leży zdruzgotany na ziemi.
Zwolna zachowanie jego poczęło ją pociągać. Jego daleko silniejsze wzruszenie przezwyciężyło jej własne wzruszenie i zgasiło je. Zapomniała o swojej trosce, nieruchomym wzrokiem wpatrywała się w męża, niejasno przerażona tą namiętnością, jakby w duszy Unrata była ona zawsze gotowym do skoku obłędem; a przytem opętana i ze słodkim dreszczem tem silniej związana ze swoim starym Unratem właśnie przez nią, przez tę namiętność, przez tę rzecz gwałtowną i niebezpieczną.
Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/220
Ta strona została przepisana.