ukochanej kobiety. Jak w nocy po jej ostatniem rozwiązaniu całował bramę jej domu! To było jeszcze coś, tem można się było karmić. Zrozumiał, że był wówczas o tyle lepszy, o tyle bogatszy. (Jak mógł się sobie wówczas wydawać znużony. Teraz nim był). Najlepsze, co miał w swojem życiu do darowania, otrzymała nieświadomie ta kobieta. Teraz, gdy był pusty, zabiegała o niego... Lohmann lubił wszelkie rzeczy jedynie ze względu na ich echo, miłość kobiet tylko dla następującej później gorzkiej samotności, szczęście co najwyżej tylko gwoli dławiącej tęsknoty, jaką pozostawiało w gardle. Ta mała, trzeźwo obecna snobka była dlań nieznośna, gdyż zniekształcała mu rzewność tego, co niegdyś odczuwał. Brał jej za złe wszystko, także ślady rozkładu, jakie ukazywały się w jej salonie — coprawda jeszcze nie na jej osobie. Wiedział o złym stanie materjalnym Breetpootów, Jakiż nadmiar czułości przyniosłoby jej to od niego wówczas. Teraz widział tylko, jak szerzący się wokół niej niedostatek udaremniał jej wysiłki zachowania wdzięku, i zawczasu wstydził się za nią owej nieco niegodnej sztywności, z jaką będzie znosiła ubóstwo i wypierała się go. Gdy patrzał na nią, był obrażony; obrażony i upokorzony, gdy sobie uświadamiał, jak on sam zachowywał się teraz w duchu. Co też życie robiło z człowieka. Podupadł. Ona podupadła. Gdy odchodził, z trwożliwą dokładnością wyczuwał usuwające się w przeszłość lata, czuł, że zamykały się tutaj drzwi za miłością, która znaczyła tak wiele, jak cała młodość.
Wszystko to stało się rankiem po jego przybyciu. Zaraz potem spotkał się z Erztumem, a potem obaj na Siebenbergstrasse z Unratami. W tej ciasnocie nie
Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/252
Ta strona została przepisana.