tystki Fröhlich, Postawił ją w obliczu całej ludzkości, pracował nad tem, aby wszystko wydarte innym stało się jej własnością; — a tymczasem ona uczyniła jego najprzeraźliwsze wizje rzeczywistością, jego wizje o niej i o Lohmannie, w którego rysach skupiło się wszystko, co najgorsze, najbardziej godne nienawiści. Cóż jeszcze pozostawało? Koniec z artystką Fröhlich, więc i z Unratem. Musiał skazać ją na śmierć, a wraz z nią i siebie.
Nie mówił nic; — i nagle siedział jej na gardle. Gulgotał przytem, jakby on sam był duszonym. Przestał na sekundę i sam zaczerpnął oddechu. Wykorzystała tę sekundę, aby krzyknąć:
— Dla niego miłość cielesna jest wstrętna, przecież to powiedział.
Unrat chwycił ją na nowo. Ale wtem szarpnięto silnie obydwa jego ramiona.
Lohmann uczynił to tylko na próbę. Nie wiedział, czy istotnie przypada mu tu jakaś rola; miał wrażenie, jakby śnił. Czegoś podobnego właściwie przecież nie bywało. W jego mądrem wyobrażeniu dziwaczny rozwój Unrata postępował gładko i poniekąd w ukryciu, jak w książce. Coś tak namacalnego nie zdarzało się w nim. Lohmann stworzył sobie na temat swego starego profesora interesującą teorję; ale przed oczyma nie miał niemal duszy Unrata; — nie miał niemal jej przepastnych lotów, jej straszliwego spalania się, jej skazania na obcowanie wyłącznie z sobą samą. Ów pogląd na rzeczy, którego Lohmannowi brakowało, przyszedł teraz nagle, a Lohmann czuł lęk — lęk przed rzeczywistością.
Unrat odwrócił się do niego. Tymczasem artystka Fröhlich wyrwała się, uciekła z piskiem do drugiego pokoju i zamknęła się hałaśliwie. Przez chwilę wy-
Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/264
Ta strona została przepisana.