Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/35

Ta strona została przepisana.

szy sukces u naszego dyrektora, nie wątpię ani na chwilę.
— Ale, — i Unrat podniósł palec, — musiałby to być — zaprawdę atoli — ów z dramatów naszego Schillera, który czytamy w klasie, mianowicie — ciągle znowu raz poraz — Dziewica Orleańska.
Aktor spuścił wargi, pochylił głowę i oddołu, z żalem i wyrzutem, spoglądał na Unrata.
— Niezmiernie mi przykro. Gdyż musielibyśmy ją dopiero przygotować, wie pan. Czy rzeczywiście nie zadowolniłby się pan Tellem? To przecież także bardzo ładne dla młodzieży.
— Nie, — zadecydował Unrat, — to się w żaden sposób nie da zrobić. Potrzeba nam dziewicy. I szczególnie — baczność więc tedy! —...
Unrat zaczerpnął oddechu, serce mu biło.
— ...szczególnie zależałoby na odtwórczyni roli Joanny, Gdyż musi to być wzniosła artystka, która ukaże uczniom — ciągle raz poraz — dostojną postać dziewicy.
— Oczywiście, oczywiście, — rzekł aktor ze zgodą bez zastrzeżeń.
— Pomyślałem więc tedy o jednej z waszych dam, o której słyszałem, spodziewam się nie bez słuszności, największe pochwały.
— No, no! — Mianowicie o pannie Róży Frohlich.
— Jak, proszę?
— Róży Fröhlich, — i Unrat wstrzymał oddech.
— Fröhlich? Nie mamy takiej wcale.
— Czy pan to wie napewno? — zapytał Unrat, tracąc głowę.
— Za pozwoleniem, nie zwarjowałem przecież jeszcze.