Goście byli bardzo podnieceni; Unrat doznał wrażenia, że gdyby przychodził częściej, służyłby jako reklama lokalu.
Odwrócił się więc, szukając w duchu innych miejsc, gdzie mógłby zadać swoje pytanie. Ale nic mu nie przychodziło na myśl. Znajome głowy, które pamięć jego przywoływała, miały wszystkie takie same miny, jak spotkany pierw praktykant biurowy, jego uczeń. Oświetlone sklepy kryły wszystkie, jak trafika i kawiarnia, zbuntowanych uczniów. Unrat popadł w gniew, ogarniało go już zmęczenie i był spragniony. Z nad brzegów okularów rzucał na sklepy, na drzwi mieszkań z nazwiskami byłych uczniów niższej sekundy zielone spojrzenia, które klasa jego nazywała jadowitemi. Wszyscy ci chłopcy prowokowali go. Także artystka Fröhlich, która ukrywała się w jednym z tych domów, zajmowała jednego z jego uczniów sprawami pobocznemi i wymykała się mocy Unrata, i ona go prowokowała! Niekiedy tabliczka na drzwiach wymieniała jakiegoś nauczyciela; wówczas Unrat z podnieceniem odwracał wzrok. Ten przed jego własną klasą nazwał go przydomkiem; a że się potem poprawił, to niczego nie naprawiało. Ów widział syna Unrata z dziewczyną na rynku i rozgadywał to. Ze wszystkich stron zagrożony wrogami, mijał Unrat ulice. Przemykał się koło domów z uczuciem napięcia; gdyż lada chwila; niby wiadro pomyj, któreby mu ktoś wylał na głowę, mogło paść z jakiegoś okna jego przezwisko! A że nie widział wołającego, nie mógł go „złapać“! Zbuntowana klasa pięćdziesięciu tysięcy uczniów szalała wokół Unrata.
Schronił się więc, zanim to sobie jeszcze uświadomił, do najodleglejszej okolicy, gdzie na końcu
Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/42
Ta strona została przepisana.