wmawia sobie, że mu jestem niewierna. Niechno pan siada i wypije łyczek.
Zrzuciła z jednego z krzeseł suknie i kolorowe majteczki, wzięła ze stołu butelkę i nalała mu kieliszek. Unrat wypił, aby uniknąć dyskusji. Kobieta zapytała:
— Od kiedyż pan zna Różę? Nigdy pana przecież jeszcze nie widziałam?
Unrat powiedział coś, co jednak pochłonął fortepian. Artystka Fröhlich wyjaśniła:
— On jest nauczycielem tych chłopców, którzy mi tu zawsze przesiadują w garderobie.
— Ach tak, pan jest nauczycielem? — rzekł artysta. Pił również, mlaskał i odzyskał swą naturalną serdeczność.
— Panie, to pan jest mój człowiek. Będzie pan pewnie przy najbliższych wyborach głosował także na socjaldemokratów, co? Wie pan co, jeżeli my tego nie zrobimy, może pan czekać na podwyżkę pensji, aż pana wszy zjedzą. Z wolną sztuką jest zupełnie tak samo: prześladowania policyjne i brak pieniędzy. Nauka...
Wskazał na Unrata.
— ...i sztuka...
Wskazał na siebie.
— ...zawsze przechodzą te same kłopoty.
Unrat oświadczył:
— Jakkolwiekby to było, to w każdym razie myli się pan co do swego pierwszego przypuszczenia, człowieku, albowiem nie jestem nauczycielem ludowym, lecz profesorem doktorem Raatem z tutejszego gimnazjum.
Artysta rzekł tylko:
— No, prosit.
Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/70
Ta strona została przepisana.