Strona:PL H Mann Błękitny anioł.djvu/93

Ta strona została przepisana.

Więc Dora wydawała swój wielki bal. W tej chwili śmiała się za wachlarzem swoim obcym, tęsknie okrutnym śmiechem kreolki. Asesor Knust śmiał się może wraz z nią; może zapadła dzisiaj decyzja na korzyść Knusta. Gdyż z podporucznikiem von Gierschke był już chyba koniec... Lohmann wciągnął szyję, wpił zęby w dolną wargę i nadsłuchiwał swego bólu...
Kochał konsulową Breetpoot, kobietę trzydziesto-letnią. Odkąd przed trzema laty lekcja tańca odbyła się raz w jej domu, kochał ją. Przypięła mu order kotyljonowy — o, tylko dlatego, że chciała schlebić jego rodzicom; wiedział o tem. Od tego czasu widywał ją przez szpary w drzwiach, podczas wielkich przyjęć w domu swoich rodziców, przyjęć, na które on nie miał dostępu, — widywał ją z jej kochankami: on! Lada chwila mógł ktoś pchnąć drzwi, a wtedy stałby zdruzgotany, zmiażdżony bólem; wszystko byłoby zdradzone. Na ten wypadek był Lohmann zdecydowany zakończyć życie. Stara fuzja, z której strzelał szczury w śpichrzu, była przygotowana...
Okazywał ojcowską przyjaźń jej synowi, uczniowi „kwarty”, któremu dawał swoje stare ćwiczenia do przepisywania. Kochał jej dziecko! Raz, gdy w obronie Breetpoota wmieszał się do bójki malców, spotkał na wszystkich wargach podejrzany uśmiech. Lufa fuzji kierowała się już ku jego piersi... Nie, nikt o tem nie wiedział; a Lohmann mógł przeżywać nadal i odgrywać przed sobą dziką skromność, rozkoszne gorycze, lękliwą, próżną, beznadziejną pogardę świata swoich siedemnastu lat, i wiersze, które skrobał po nocach na odwrocie orderu balowego...
Od niego więc, który przesiąknięty był cały pełnem utrapień uczuciem, domagała się taka dziewczy-