ich spowiedzi miłosne. Rodzina już za jego życia nie posiadała nic. Księżna jest od czterdziestu lat metresą kardynała Burnsheimba.
— Ciągle jeszcze? — zawołała księżna Assy przerażona.
— Niech się wasza wysokość uspokoi. Słyszała pani, co powiedział kardynał: Wszystko we właściwym czasie. Teraz już nie matka musi się troszczyć o utrzymanie rodziny: teraz czyni to Liljana.
— W ten sam sposób?
— Uważam, że w gorszy. Gdyż szlachetnie urodzona kobieta wzdraga się nawet w najskrajniejszej nędzy przeciw takiemu Tamburiniemu.
Pozostawały za sobą zamek i most św. Anioła i jechały wzdłuż Corso Vittorio. Między przekornym grobem cezarowym i żałosnemi ruinami niedokończonej drogi tańczyły w powiewających sukniach i boso spóźnione, żądne ciała dziewki. Z ostrego cienia nowych budowli wymykały się na światło księżycowe nieokreślone postacie, chude i leniwe. Podawały dziewkom, które wychodziły im naprzeciw, kiwając się i kołysząc, bez kapeluszy i z rozchylonemi na piersiach chustkami, miękkie ręce przestępców i ziewały.
— Rzeczywiście... Tamburini? — powtórzyła księżna. — Posiada ogładę, jakiej uczą w zakrystjach. W domu musi być ordynarny.
— Jest on synem chłopa i chłopem ze wszystkiemi chłopskiemi cechami. Najsilniejszą jest skąpstwo. Biedna Liljana nie nasyci się swemi grzechami.
— I poco to barbarzyństwo, poco?
— Przed trzema laty kochała Liljana księcia Maffę. Nie mówię, że nie kocha go i teraz. Potrzebował pieniędzy. Po pewnym czasie wyniosłej kokieterji straciła głowę na wieść o jego zaręczynach i zaofiarowała mu się piśmiennie. List ten krążył w klubie księcia, a stara Cucuru, aby ratować
Strona:PL H Mann Diana.djvu/129
Ta strona została przepisana.