— W najbliższym czasie otworzę pensjonat. Niech pani zamieszka u mnie, księżno, kosztuje tylko cztery liry, tyle będzie pani mogła zapłacić. A zato dam pani odżywienie! Taka tęga pani będzie, jak ja sama.
Następne zebranie nie odbyło się. Tygodnie mijały bez wydarzeń. Księżna jeździła z panią Blà na Corso. Gdy przed koncertem na Monte Pincio zatrzymały się w szeregu wspaniałych pojazdów, Pavic i Piselli, współzawodnicząc w elegancji stroju, powitali je przy drzwiczkach powozu. Książę Maffa i jego arystokratyczni przyjaciele klubowi prosili, aby ich im przedstawiono. San Bacco z koła oficjalnych osobistości kłaniał się wygnanej księżnej Assy.
Po łagodnej muzyce całe towarzystwo ruszyło pieszo o ciepłym zmroku wrześniowym wzdłuż Ripetty. Monsignore Tamburini przyłączył się do nich.
— Gelato do kantyleny Rossiniego, czegóż chcemy więcej? — zapytała Blà ze słodkim dreszczem. Piselli szedł obok niej. Dodała marzycielsko:
— Do spikowania trzeba tyle pieniędzy.
Pavic powtórzył posępnie:
— Tyle pieniędzy.
Tamburini potwierdził twardo i chciwie:
— Pieniędzy.
Pożądliwie i miękko rzekł za nim Piselli:
— Pieniędzy.
San Bacco, wzniosły żebrak, który w imię ideału miał wszystko za darmo, rzucił to słowo pogardliwie:
— Pieniędzy.
— Zdziwiona, jakby słyszała o tem po raz pierwszy, rzekła księżna Assy:
— Pieniędzy.
Strona:PL H Mann Diana.djvu/153
Ta strona została przepisana.