— Tylko baron Ruetschuk może być tym, który te pieniądze daje. Co za wybitny człowiek!
Pavic wiedział o tem dawno, ale milczał z zazdrości o finansistę.
— Ten zdrajca! — zawołał zaraz. — Ten podwójny zdrajca! Zapierał się nas, ilekroć szczęście nasze poczynało się chwiać. Wasza wysokość przypomina sobie, wtedy gdy...
— Wtedy, gdy nadziano tego chłopa na bagnet, — uzupełniła księżna.
Pavic zaczerpnął powietrza.
— Kto był pierwszym, który nas opuścił po porażce? Rustschuk! Natychmiast zaofiarował się Koburgowi, zupełnie bez sumienia. Nie rozumiem, jak można żyć bez sumienia: jestem chrześcijaninem...
Piselli zaświadczył mu to.
— Oczywiście, jest pan nim.
— Teraz nazywa się go człowiekiem przyszłości, zbawcą chwiejącej się dynastji. Jest na prostej drodze do teki ministra finansów!
Cała zraniona ambicja Pavica wyładowała się w tych słowach.
— I właśnie w tej chwili zdobywa się on drugiej zdrady! Proponuje nam pieniądze!
nam tych, wobec których nas dopiero co zdradził!
na czelność
Sprzedaj e
— Płacimy mu procenty, — rzekła pojednawczo Blà. — To go uniewinnia.
— Wysoce wybitny człowiek! — powtórzył Tamburini. Pavic zupełnie stracił panowanie nad sobą.
— Pan go uważa za wybitnego, tego odstępcę i sprzedawczyka — pan, monsignore, kapłan prawdy?
Tamburini wzruszył ramionami, swobodnie i mocno.
Strona:PL H Mann Diana.djvu/157
Ta strona została przepisana.