przy plondrowaniu hodowli kur, może w rowie przydrożnym, a może niewidzialnie wzniesiony do Asów, świętych ojców rodu Assy.
Tak, jak ta piątka, kroczyli przez świat wszyscy Assy. Wszyscy oni byli mężami rozterki, marzycielstwa, rabunku i gorącej, nagłej miłości. Grody ich stały we Francji, we Włoszech, na Sycylji i w Dalmacji. Słabi, lud miękki i tchórzliwy, odczuwali wszędzie ich śmiejące się okrucieństw o i ich twardą, obcą wzgardę. Między’ sobą byli ofiarni, pełni czci, subtelni i wdzięczni. Byli oni awanturnikami bez skrupułów, jak ów libertyn Pierluigi, dumni i łaknący wielkości jak kondotjer Simson, zbryzgani krwią lunatycy jak krzyżowcy Gwido i Gautier, i jak poganin Björn Jernside tak wolni i niedosiężeni.
Za hufcem mężczyzn i kobiet, którzy w ciągu tysiąca lat nosili nazwisko Assy, postępowało teraz tylko troje maruderów, książę i jego młodszy brat, hrabia, z córeczką Violantą. Dziecko wiedziało o ojcu tyle tylko, że żyje gdzieś na świecie. Biedny hrabia był rozrzutnikiem, roztrwonił resztki swego majątku, nie bacząc zupełnie na przyszłość dziewczynki. Kazał jej brać udział w swojem marnotrawstwie, kazał samotnemu dziecku wzrastać w bezgranicznym przepychu książęcego domu: uspokajało to jego sumienie. Zresztą liczył na uczucia rodzinne nieżonatego księcia.
Violanta widywała ojca tylko raz do roku. Matki nie znała nigdy, ale on przywoził z sobą zawsze jakąś mamę, za każdym razem inną. Z biegiem czasu przesuwały się przed dzieckiem mamy blondynki i bronzowe, chude i bardzo tęgie; mamy, które obserwowały ją dwie sekundy przez lorgnon i odchodziły, i inne mamy, które początkowo wydawały się niemal lękliwe, a pod koniec swego pobytu stawały się prawie towarzyszkami zabawy.
Strona:PL H Mann Diana.djvu/20
Ta strona została przepisana.