powodzeniem sobie przyswoiłem, — jej jest ona wrodzona. Nigdy nie wpadnie ona na myśl: „Ty także jesteś człowiekiem“. Że mnie możnaby o tem przypomnieć, to jest właśnie moja wieczna trwoga. Jak chętnie byłbym wytworny, zupełnie nieprzystępnie wytworny! A że znalazłem kobietę, która jest taka, prawie na to nie zważając, to jest moje fatum.
Ta kobieta zyskuje jeszcze przez nieobecność. Przeczuwa się ją, daleką Junonę na wymarzonym szczycie jej Olimpu, który — wierzę w to niemal — napełniony jest samemi niememi posągami. Co za męka myśleć o tem!“
Aby móc mówić o niej, zaprzyjaźnił się z Pavicem, który niczego bardziej nie pragnął. Trybun nienawidził Della Pergoli; widział w nim upatrzonego kochanka swojej pani. Dręczyła go pośmiertna zazdrość. „Jestem dla niej trupem“, rozważał. „Ona sama zabiła mię, nikczemna. Ale teraz ma ją posiadać inny, który nie jest nawet tyle wart, ile ja wart byłem wtedy. Jakimże ja byłem bohaterem!“
Ilekroć spotykał dziennikarza, z rozgoryczeniem czynił wysiłki, aby mu odebrać odwagę. Koło południa włóczyli się razem w rozkawałkowanych cieniach płóciennych daszków na korsie. Spiżowe niebo sierpniowe ciążyło na opustoszałych pałacach. Dandysi ze swemi dziewczętami znikli z platform przed cukierniami, kolorowe kwiaciarki spały, z płonących progów portali uciekali pozłacani portjerzy. Za ukazaniem się samotnego nieznajomego z płóciennym kapeluszem na karku właściciele bardzo drogich sklepów wychodzili na ulicę i ofiarowywali mu swoje towary za niską cenę. Wyziewy sklepów, perfumy, zapach kwiatów i tytoniu, mieszały się z wonią rozgrzanego asfaltu, a lekkie przypomnienie kloaki rozciągało się nad wszystkiem. Dym z papierosa kwadransami całemi stał nieruchomo w cichem powietrzu.
Strona:PL H Mann Diana.djvu/211
Ta strona została przepisana.