Starała się wypełnić przez gorączkową, zuchwałą pracę powierzoną sobie kasę, którą on opróżniał codzień rękoma gracza. Pośrodku namiętnego biegu swych zdań podnosiła nagle wzrok od papieru, oddech jej stawał się głośny i szybki i z bezużytecznem wrzeniem krwi czuła nieprzezwyciężoną beznadziejność swoich wysiłków. Od wydawców nigdy nie otrzymywała pieniędzy, Piselli zawsze podjął je już wcześniej. Zjawił się przecież z jej polecenia, powiadano. „Oczywiście. Omyliłam się“. I uśmiechała się.
Piselli stał się jednym z tych, co opanowali eleganckie życie. Odniedawna mówił po włosku już tylko z angielskim akcentem i musiał sobie czasami przypominać jakieś słowo. Ten wynalazek uczynił go na pewien czas najbardziej pożądanym kochankiem bogatego półświatka. Było dość pięknych pań, które odnajmowały mu tajemnie położone, eleganckie pokoje; nie miał potrzeby powracać do swojej wyczerpanej, posępnej i wychudzonej towarzyszki, której wymuszona wesołość i łagodna miłość drażniły go.
Gdy go zbyt długo nie było, lęk gnał ją po drukarniach i lokalach nocnych. Piselli udawał za jej zjawieniem się obcego, albo też z wesołą miną zapraszał ją do picia. Proponował ją też księciu Maffie, zachwalając poglądowo jej zalety. „Nie wyobraża sobie biedak“, myślała, „jakby to było, gdyby mnie już nie miał“. Aby go wystawić na próbę, pokazała mu się w restauracji Bucciego u boku jakiegoś dyrektora gazety. Następnego dnia zażądał wielkiej sumy: „...ponieważ masz takiego bogacza...“ Stała przed nim nieruchomo i drżała; coś w niej mówiło: „Jestem zgubiona“.
W kilka dni później zbił ją po raz pierwszy, a wkrótce przyzwyczaił się odwiedzać ją tylko ze szpicrutą. Nienawidził jej za te wszystkie pieniądze, które zdobyte jej pracą rozpłynęły się w jego niepłodnych rękach, za to, co mu jeszcze dawała, i za to, czego nie można już było
Strona:PL H Mann Diana.djvu/216
Ta strona została przepisana.