skórą — oto sztuka! Niech pani obejrzy łaskawie triceps mojego atlety tam nagórze. Czy chciałaby go pani dotknąć? Poci się, przylepiłaby się pani do niego. Obraz jest zresztą do sprzedania. Ten drugi także. Jak to bydlę jest tam energicznie skulone! Bydlę! To jest prawda. Wszystko powinno być bydlęciem. Wielkie, nagie ciała, wzdęte mięśnie, i słyszeć się powinno szmer krwi pod skórą.
Jakobus stanął między nim a gośćmi.
— Czy pani wie, że wstydzę się za tego płytkiego samochwalcę?
Potem zaczął się znowu włóczyć po pokoju, z obcą miną, rękoma w kieszeniach spodni i ustami pełnemi dymu z papierosa. Białe chmury łączyły się szybując z oparami farb i terpentyny, wydobywającemi się z pudełek i butelek. Krótki zaśmiał się hałaśliwie.
— Wstydzi się! Słusznie, wy wszyscy powinniście się wstydzić, gdyż w porównaniu ze mną, Peryklesem, jesteście przecież tylko zwyczajnymi mieszczuchami.
Uniósł grubą nóżkę nad krzesłem, usiadł okrakiem, w spodniach i koszuli, i rozglądał się dokoła zadowolony z siebie. Z jego ospowatej, szczeciniastej głowy spływały krople potu, mówił donośnie:
— Jakiż ze mnie artysta! I jaki robotnik! Dla mnie nie istnieje wyczekiwanie na nastrój i inne głupstwa. Nie mam na to czasu, poprostu maluję. Sypiam, ponieważ jest tak gorąco, od jedenastej w południe do siódmej wieczorem. Spodziewam się, że pożegnacie nas niezadługo, szanowne panie, gdyż jest już pół do jedenastej, a ja udam się wnet na spoczynek. Od siódmej wieczorem do trzeciej rano ucztuję i rozmawiam trochę z miłemi osobami. Ale zaledwie zaczyna świtać, maluję. Przez osiem godzin pendzle nie zasychają. Ha! Co za piękne życie! Tworzę całą
Strona:PL H Mann Diana.djvu/226
Ta strona została przepisana.