Strona:PL H Mann Diana.djvu/227

Ta strona została przepisana.

pełnią! Nie znam jakichś tęsknych pragnień, jak ten tam głupiec. U mnie wszystko jest rzeczywistością. Zacisnę tylko ręce, a już je czuję pełne potężnego, muskularnego, syto zabarwionego ciała. I zaraz z tem na płótno! Tu niema sprzeciwu.
Zerwał się z trzaskiem z krzesła, które potoczyło się na czerwone płyty posadzki, i rzucił się na modelkę Agatę. Chwycił ją mocno zprzodu i ztyłu, ważąc w rękach fałdy jej tłuszczu. Jakobus powiedział przez ramię:
— Peryklesie, graj przez pół godzinki komedję i udawaj, że jesteś dobrze wychowany!
Mały zachichotał zdumiony. Wsadził głowę pod łóżko; znajdowały się tam jego zapasy garderoby. Wyciągnął parę mankietów, które włożył na wełniane rękawy. Potem poświęcił się na nowo modelce.
Obok wymalowanego ideału oparte było o mur odwrócone wielkie płótno w ramie. Księżna dotknęła go.
— Szkoda pani białych rękawiczek, — rzekł Jakobus. Odwrócił obraz.
Milczała przez kilka minut, a malarz obserwował jej profil. Rozpływał się miękko na falującym błękicie południa i na tle wielkich czerwonych, zielonych, fioletowych butelek, które świeciły na oknie. Biała, mało falista linja jej postaci stała tam delikatnie i cicho. Lekko pochyliła się w biodrach do przodu, z nieświadomem uznaniem i wewnętrzną czcią dla bogini.
Jakobus rzekł wreszcie głosem stłumionym:
— Rozumiem, że pani to widzi. Widzi pani, że ta kobieta jest pyszna, obca i bliska płaczu w zetknięciu z czemś „innem“, z czemś rzeczywistem. A jednak musi otoczyć róg Centaura swoją dłonią, swoją chudą, pokrytą żyłami, powolną, chłodną dłonią. Podnieca ją jakaś groza, może jakaś wysoka, odległa litość.