i kosztowało mię to moje dziecko, które bardzo kochałem. Wreszcie pójść na wygnanie i do pustelni duchowej, dla pani. A pani się dziwi, widząc mię na nędznym grzbiecie końskim? To przecież dla pani...
Zakończył z podnieceniem, ale beznadziejnie. Księżna powiedziała z widocznem zadowoleniem:
— Widzę, że pan jest właściwie odważny!
Dziwiła się. Postać Pawica wyjechała ku niej jak z za zasłony czasów. Należał do rozdziału życia, który ona zamknęła, i dzisiaj, w jasny poranek wietrzny jej młodego dnia, nie budził w niej znajomego wspomnienia. Przypomniała sobie, że nim gardziła. Ale owa namiętność, która nim gardziła, minęła; Pavic sam umarł wraz z nią, był upiorem, który dlatego tylko mógł się do niej jeszcze zbliżyć, że stała właśnie w cieniu ruin gotyckiego kościoła.
— Odważny? — powtórzył trybun. — Muszę panią przecież ostrzec, księżno, przed tym Della Pergolą...
— Ale to wygląda przecież na manję, mój drogi. Ostrzega mię pan, ilekroć mię pan widzi. Co się panu stało?
„Szaleję z zazdrości!“ omal nie krzyknął. Ten podniecający ranek i nerwowy, pożądliwy taniec konia doprowadzały wszystko, co od wielu tygodni ostrożnie i z trudem obnosił dokoła, do wybuchu: cały ten kocioł namiętności. Lęk przed spóźnionym następcą w łasce księżnej odmłodził Pavica. Raz jeszcze szalał z musu działania, jak w swoich wielkich czasach, kiedy pracował nad wyzwoleniem narodu, gdyż jego, ciemiężonego, traktowano jako studenta w Padwie z lekceważeniem.
„Della Pergola nie będzie jej miał“, zapewniał codziennie. „Nigdy!“
Dla zapobieżenia temu, by księżna Assy nie uczyniła dziennikarza szczęśliwym, czuł się Pavic zdecydowany na wszystko, na czyny bezprawne, na czyny nadludzkie.
Strona:PL H Mann Diana.djvu/248
Ta strona została przepisana.