Strona:PL H Mann Diana.djvu/266

Ta strona została przepisana.

na bagnet. Tylko że dzisiaj wszystko było ostateczne, i że nie pozostawała już najmniejsza litosna nadzieja, ani nawet trwoga, — bo przecież życie na świecie kończyło się.
Przedpokój roił się znowu od reporterów. Kamerdyner i strzelec Prosper kłócili się z nimi i zamykali przed nimi drzwi. Pavic przystanął.
„Czy mam im to powiedzieć?“ pomyślał. Ale poszedł dalej.
„Poco. Nie chcę“.
„Przemóż się, grzeszniku!“ zawołał do siebie zaraz potem. „Miej litość dla tych biedaków, którym notatka o twoim czynie przyniesie kawałek chleba“.
Ale czuł się niezdolny do rozpętania dokoła siebie całej tej ciekawości i do znoszenia całego tego życia, tak hałaśliwego, pożądliwego, zazdrosnego, złośliwego i gwałtownego. Widział się już na uboczu w cieniu. Oddalił się z pochyloną głową i cierpiał, że musi ginąć w milczeniu, on, którego życie było głośną grą.
Na ulicy podszedł do policjanta i zapytał:
— Gdzie znajduje się komisarjat dzielnicowy?

W cztery noce później dowiedziała się księżna o zupełnem niepowodzeniu nowego powstania dalmackiego. Oznajmił jej o tem ten sam pełen nienawiści głos, który rzucił jej w okno krzyk duszy zmarłego Della Pergoli, niby kłębek śmiecia, oblepiony świeżą krwią. W ustach nędznego kaleki żałobna wieść o upadku narodu stała się wyciem triumfalnem. Całe nieszczęście, jakie rodził świat, było triumfem jego nienawiści. Wiarę, w jakąkolwiek piękniejszą przyszłość uważać za bezsilną, a wszelkie życie za bezużyteczne — to oszołamiało sobie samej nieznaną duszę fanatycznego, umierającego człowieka.
Nieprzyjęta nikogo z licznych gości, którzy się potem zjawili. Czekała na contessę Blà, ale przyjaciółka nie przychodziła.