i wyjaśnił, że tutaj niema się czego obawiać ani czego spodziewać.
Wyjeżdżała na spacery konne do Praleru z coraz nowymi wielbicielami i nie wiedząc nic o ostatecznych celach adoracji, ze zręcznością lunatyczki trzymała wszystkich na wodzy. Conte Paweł Papini otrzymał przez nią kulę od barona Leopolda Tauny i leżał jeszcze na łożu śmierci, gdy Rafael Rigaud zastrzelił się przed jej ukończonym właśnie obrazem. Były to dla niej niezrozumiałe szaleństwa, i wypowiadała ten pogląd tak spokojnie i tak bez współczucia, że zatwardziałym rozpustnikom dreszcz przechodził po grzbiecie. Zaczęto się jej obawiać. Ona zaś odczuwała najżywsze zadowolenie z nowego dla niej rodzaju lodów albo ze śniegu, który grubszą warstwą, niż to widziała kiedykolwiek, leżał na futrzanym kołnierzu jej woźnicy. A większe zainteresowanie, niż wszystkim swoim wielbicielom, okazywała lordowi Eppomowi, owemu staremu panu, który przez cały rok nosił białe spodnie i czerwony goździk. Przyjeżdżał do niej nędzną jednokonką, a księżnę śmieszyło do łez. gdy widziała, jak musiał wpierw przezwyciężyć podejrzliwy sprzeciw jej służby, zanim zdołał się dostać do niej i mógł złożyć u jej stóp kosztowny podarunek. Odwiedziła go i weszła do jego sypialni: sypiał w trumnie. Wręczył jej z galanterją egzemplarz wydrukowanego zawczasu nekrologu i zagrał na jej cześć na pozytywce ułożony przez siebie samego marsz żałobny.
Zaczęła nadawać ton modzie. Kostjum bachantki, który nosiła w styczniu 1870 roku na balu w Operze, ukoronował jej sławę. Kramarze uliczni sprzedawali jej karykaturę, wzdłuż bulwarów promieniało w oknach wystawowych na wielkich fotografjach popiersie księżnej Assy. Podczas uroczystości w Tuilerjach spoczywało na niej z długą, powłóczystą tęsknotą niepołyskliwe oko cesarza.
Strona:PL H Mann Diana.djvu/31
Ta strona została przepisana.