z domu, aby się pomodlić w kościele jezuitów. Gdy tylko Mikołaj Koburg objął rządy nad katolickim ludem, z całą pobożnością nawrócił się wraz z rodziną do kościoła rzymskiego. Także w praktykowaniu obowiązków religijnych przodował wszystkim swoim poddanym; o chłodnym świcie modlił się sędziwy władca w świątyni jezuitów. Beata wiedziała o tem. Splotła ręce i zachowywała się zupełnie spokojnie. Król zobaczył w kącie coś czarnego i nic zwrócił na to uwagi. Następnego ranka zauważył, że z czarnego szala, który leżał ponad klęcznikiem, wpatruje się w kadzidło blady profil. Gdy trzeciego, czwartego i piątego dnia widział ten sam obraz, nie mógł się starzec powstrzymać od serdecznego wzruszenia, i szczęście Beaty Schnaken było zadecydowane.
Prócz gaży otrzymywała pokaźne apanaże. Mikołaj odwiedzał ją co wieczór. Tajni agenci podsłuchiwali pod drzwiami, ale rzadko padło słowo polityczne, a nigdy niestosowne. W powozie siedziała zawsze Beata u boku swego królewskiego przyjaciela, biała i różowa, wcisnąwszy rozwijający się podwójny podbródek w czarny kołnierz koronkowy. Hrabia Bittermann, przyjaciel młodości Mikołaja, błagał ją na kolanach, aby za niego wyszła; z hrabiną Bittermann wolno królowi obcować. Ale Beata odtrąciła wiernego sługę dynastji Koburg; uważała, że nie potrzebuje wcale upragnionego przezeń ratunku honoru. Istotnie, nikt go od niej nie wymagał. Nawet królowa przyjęła Beatę do swego serca; opowiadano pod tym względem wzruszające rzeczy.
Beata potrafiła się znaleźć w tej delikatnej pozycji z największą zręcznością, nic popadając zupełnie zpowrotem w dane fazy życia. Od czasu do czasu brała krótki urlop na schadzkę w Niszy z wiedeńskim handlarzem koni, albo aby się spotkać po drugiej stronie Czarnych Gór z kolegą z teatru nadwornego. Potem wracała, rozsądna, z cichą godnością; w obrębie granic kraju nie działo się nigdy nic.
Strona:PL H Mann Diana.djvu/34
Ta strona została przepisana.