Więc to było wszystko? To było wszystko, czego miała doświadczyć? „Wołałabym raczej nie doświadczyć tego... Zresztą to warte śmiechu“. Chciała wydąć usta, ale w gardle wezbrała jej mdłość. Potem przyszło jej na myśl, że Pavic nazywał ją ciągle Violantą. Skąd on do tego? Czy wmawiał sobie coś z powodu tego, co się stało? Takie podrzędne wydarzenie, czyż ono uprawniało do czułości mowy i duchowego zbliżenia?
Szarpała oporne suknie, co jej zostawało w rękach rzucała na stos muślinów i jedwabiów, pozostawiony w nogach jej łóżka przez służące. Nagle powstało pod tem jakieś poruszenie. Księżna zbliżyła się szybko. Coś się z pod tego prostowało, mała awanturnicza osóbka, która zaplątała się szablą w tkaniny. Wreszcie stanął przed nią książę Fili, w trykotach, berecie i niebieskim kaftanie aksamitnym, z grubemi, złotemi kwiatami na białym, podbitym gronostajami kołnierzu. Był w wielkim strachu.
— Oto jestem, — szepnął.
Nerwowe podrażnienie księżnej wyładowało się.
— Skąd się pan tu bierze? Niechże się pan zaraz postara zniknąć!
— Więc jednak bierze mi to pani za złe? — zapytał. — Percossini także powiedział, że weźmie mi to pani za złe, ale czyż mogłem inaczej? Dlaczego nie przyjęła mnie pani nigdy, księżno, a żony mojej także już pani więcej nie odwiedziła, niedobra.
— Niech się pan oddali! Powiadomię księżnę.
Fili był stropiony.
— Przebaczenia, o proszę! Percossini sądził, że pani nie powie... Gdybym to wiedział!
— Precz!
— Pierw niech mi pani przebaczy, księżno. Przebaczenia, o proszę!
Strona:PL H Mann Diana.djvu/78
Ta strona została przepisana.