— Lud pozostaje zagadką. Widocznie przyzwyczajony jest, aby go łupiono, i nie chce sprawiedliwości. Ile wolno mu było pierw zachować sobie ze zbiorów?
— Zaledwie dwudziestą część.
— Pozostawiam mu teraz połowę, a on mię obrzuca kamieniami. Coby zrobił, gdybym mu darowała wszystko?
Rustschuk uśmiechnął się mądrze:
— Wasza wysokości, toby była śmierć nas wszystkich.
W burzy, wywołanej w prasie przez odprawionych urzędników, trysnęło nieco brudnej wody. Ciekawi dziennikarze, którzy opryskani przez błoto jej kół, zaglądali w głąb jej powozu, aby się przekonać, jakie kolczyki nosiła dzisiaj, nazywali księżnę Assy zdeklasowaną. Deklasowały ją stosunki z Pavicem i Rustschukiem. Pavic popełnił tę niezręczność, że prosił ją za to o przebaczenie. Wzruszyła ramionami:
— A jakaż jest moja klasa?
Obcowanie z nim samym nie mogło jej przynieść wstydu, o tem był Pavic przekonany. Co do jej stosunków z Rustschukiem pogląd jego nie był tak stanowczy. Zaproponował jej powołanie innego finansisty, naprzykład zwolnionego dzierżawcy naczelnego; naprawiłoby się przez to wiele. Księżna nie była ku temu skłonna.
— Chcę czynić wszystko, co uważam za wskazane dla dobra ludu. Ale co ten lud obchodzi, jakimi ludźmi się otaczam?
Wskazała na wysokiego, wysmukłego psa, który spoglądał na nią swobodnie.
— Czy mam wyrzucić Charmanta? Tak samo nie może lud żądać, abym odprawiła „domowego Żyda“.
Miało to ją jeszcze niejedno kosztować. Rustschuk miał metresę z teatru, która pragnęła ujrzeć swego prawowitego małżonka, lubianego aktora, w domu obłąkanych. Finansista potrafił to wyjaśnić lekarzom. Na nieszczęście wyszło
Strona:PL H Mann Diana.djvu/85
Ta strona została przepisana.