Strona:PL H Mann Diana.djvu/90

Ta strona została przepisana.

— Mnie to niepotrzebne... Rustschuk jest tu ze względu na pieniądze. Pan, doktorze, mówi o wolności. Jemu wolno żyć jak lichwiarzowi, pan musi jak szermierz...
„Umrzeć“, dokończył w myśli. Nic ważył się spojrzeć za nią, gdy wyszła. Stawił się przed sądem i został skazany.
Potem, gdy opuścił pałac, ogarnęło go bezsilne pożądanie odwetu. „Ostatecznie posiadałem ją jednakże!“ mówił sobie, zaciskając pięść w kieszeni palta. „Źle zrobiłem, że okazałem wówczas skruchę! Powinienem ją był upokorzyć, wykazać jej, że to, co się stało, trwa i nigdy nie może być cofnięte! Czyż ona nie postępuje tak, jakby nic nie zaszło?“
Daremnie dodawał sobie odwagi: on sam miał wrażenie, jakby nic nie zaszło. Niemożliwością było dla niego wyobrazić sobie księżnę Assy jeszcze raz w swoich ramionach. A teraz dopiero dręczyła go chuć. Wówczas było to nieprzewidziane zuchwalstwo, oszołomiony triumf trybuna.

Pavic nawpół tylko rozkoszował się tem wielkiem, co teraz nastąpiło.
Piętnastego stycznia czczono patronkę diecezji Zara przez procesję. Pochód posuwał się od katedry świętej Anastazji przez długą, prostą linję ulic aż do placu świętego Szymona. Skręciwszy na Piazza della Colonna klei zatrzymał się, aby dać możność pośpieszenia tym, co zostali wtyle. Za mnichami i ustrój onemi dziećmi szedł oddział wojska. Za nim postępowały cechy miejskie, którym deptali po piętach znowu żołnierze. W uroczystej odległości kołysał się potem baldachim arcybiskupa; szedł on między dwoma wikarjuszami. Za nim postępował jako przedstawiciel króla Mikołaja książę Fili, z obnażoną głową pośrodku swego dworu. Znowu szeregi piechoty deptały bruk. A bezładny tłum, napierając stale, zamykał dojścia do wielkiego placu.