Ale von Hinnerich spoglądał na nią z czerwoną twarzą, niedźwiedziowato i uczynnie. Promieniowała z niego męska wierność. Długo walczył z sobą; teraz należał do niej, niezłomnie. Szczęście jego chciało, że zapał jego dla księżnej Assy powstał właśnie w chwili, gdy sprawa jej stała najpomyślniej.
Dni przyjęć następowały teraz na zmianę z balami, bez przerwy. Pałac Assy co wieczór użyczał całemu miastu swego uroczystego blasku. Rustschuk, który opłacał pierw rewolty, kupował teraz ludowi nieustanny szał radości. Muzyka sunęła przez barwnie oświetlone ulice, wino płynęło bezpłatnie w gospodach, w porcie mknęły ustrojone wieńcami i chorągwiami łodzie w szczęśliwą noc. Nikt nie pamiętał, aby świat był kiedy tak piękny; tylko kilku bardzo starych ludzi powiadało, że wygląda to, jakby republika Wenecka powróciła.
Na Piazza Colonna obozował przy biesiadzie wdzięczny tłum, przyglądając się, jak nadjeżdżały powozy gości. Na stopniach portalu słychać było ciągle szelest jedwabiu i brzęk szpad. Książę Fili wałęsał się bez towarzystwa w okolicach i zatrzymywał ludzi, aby ze łzami w oczach wypytywać o zabawy w domu swojej nieprzyjaciółki. Dlaczego on nie mógł być przy tem! Nie mógł sobie przecież wyobrazić nic milszego, jak zostać przez taką kobietę wydziedziczonym i wtrąconym do więzienia!
Przyjaciele księżnej, chcąc się przypatrzeć rewolucji dalmackiej, przybywali z Paryża i Wiednia, jakby jechali na derby albo na premjerę. Wprowadzano ich na salę tańca, gdzie nikt zdawał się nie myśleć o bliskich wydarzeniach. Księżna sama przypominała sobie o nich niekiedy. Czuła przytem ten sam lekko świerzbiący przedsmak triumfu, jak w chwilach, gdy zwyciężała jakąś starą markizę
Strona:PL H Mann Diana.djvu/93
Ta strona została przepisana.