kiem wpatrzył się w twarz moją. Zdawało mi się, że w spojrzeniu tem malował się wielki niepokój.
— Czy nie spotkałeś pan tam czasem człowieka nazywającego się Neville?
— Spotkałem. Przez dwa tygodnie obozował w blizkości mnie, wypoczywając z wołami przed wyruszeniem w głąb. Kilka miesięcy temu otrzymałem list od jednego z prawników zapytujący, czy nie wiem, co się z nim stało, na który odpowiedziałem, jak mogłem najdokładniej wówczas.
— Tak — odrzekł sir Henryk — list pański odesłano mi. Napisałeś pan, że Neville wyjechał z Bamaugwato w początkach maja wozem, zabierając trzech ludzi, pomiędzy którymi znajdował się strzelec kafryjski imieniem Jim (Dżym): że zamiarem jego było dotrzeć, jeżeliby się dało, do Inynti, osady handlowej najdalej w głąb kraju posuniętej, tam sprzedać wóz, a dalej ruszyć pieszo. Napisałeś pan jeszcze, że wóz swój sprzedał, bo w sześć miesięcy potem widziałeś go pan w rękach jakiegoś portugalskiego handlarza, który się panu przyznał, że go kupił w Inyati, od białego człowieka, ale nazwiska jego nie pamiętał, wiedział wszakże, iż ten biały wędrowiec w towarzystwie służącego krajowca wyruszył w głąb na myśliwską wyprawę.
— Tak — odpowiedziałem.
Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/12
Ta strona została skorygowana.