Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/123

Ta strona została przepisana.

ale doprawdy nie możesz. Bo niech tylko zaczną nieufać nam, a życie nasze nie warte szeląga.
— Czy i ty tak myślisz naprawdę? — zapytał mnie kapitan ponuro.
— Naprawdę. Twoje piękne “białe nogi” i twoje szkiełko stały się dla nas deską ratunku. Dziękuj więc Bogu, żeś wdział buty, i że powietrze jest ciepłe.
Kapitan westchnął, ale nic nie odpowiedział, długo jednak nie mógł się przyzwyczaić do swego nowego ubrania.