Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/134

Ta strona została przepisana.

kobiety zabrał się zaraz do ugotowania przypadającej nam części. Nad ogniskiem urządzonem przed drzwiami chaty rozpalono ogień i zastawiono gliniane garnki; a kiedy jadło było już gotowe; wysłaliśmy zaproszenie do Intadoosa i królewskiego syna Skraggi.
Obaj wkrótce przybyli i zasiadłszy na nizkich stołkach, których kilka znajdowało się w chacie, gdyż Kukuanasi nie siadają na piętach jak Zulusi, pomogli nam do spożycia zastawionych przed nami potraw.
Stary wódz obchodził się z nami z wielką uprzejmością, ale młody przyglądał się nam dość podejrzliwie. Wprawdzie razem z innymi uległ w pierwszej chwili grozie naszych czarów, i naszej białej skóry, ale przekonawszy się, żeśmy jedli, pili i spali jak każdy z nich, ochłonął znacznie ze swego przestrachu i przypatrywał nam się nieufnie. To jego zachowanie się nabawiło nas niepokoju.
Podczas wieczerzy sir Henryk chciał wybadać naszych gości, czy nie wiedzą czego o losie jego brata, czy nie widzieli go albo nie słyszeli o nim; odwiodłem go jednak od tego, sądząc, iż na razie rozsądniej było nie zdradzać się z celem naszej podróży.
Po wieczerzy nałożyliśmy fajki i zapalili je, czemu z wielkiem zadziwieniem przypatrywali się