Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/138

Ta strona została przepisana.

jednym bokiem zwrócone ku górce mającej kształt podkowy a leżącej dwie mile dalej na północ. Środkiem miasta płynęła rzeka dzieląca je na dwie części, na której widniały zdala w kilku miejscach rzucane mosty. W odległości sześćdziesięciu mil wyrastały z równiny jak punkty wytyczne trójkąta trzy wyniosłe śniegiem okryte góry, kształtem swoim stanowiące zupełne przeciwenstwo z Piersiami królowej Saby — powierzchnia ich bowiem była chropowata, a boki niemal prostopadłe.
Infadoos spostrzegłszy, że zwróciły naszą uwagę, powiedział wskazując góry nazywane przez Kukuanasów „Trzema Wiedźmami.
— Tam kończy się droga.
— Dlaczego — zapytałem.
— Niewiadomo, — odpowiedział wzrszając ramionami. — Pełno tam jaskiń, a w pośrodku jest przepaść. Mądrzy ludzie w dawnych czasach tam właśnie znajdowali to, poco przychodzili do tego kraju, a dziś chowają tam naszych królów.
— Po co oni tu przychodzili? — spytałem ciekawie.
— Niewiem. Wy, którzy przybywacie z gwiazdy powinniście wiedzieć — odpowiedział obrzucając mnie spojrzeniem, w którem się malowało, że wiedział więcej aniżeli przyznawał.