Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/139

Ta strona została przepisana.

— Tak — odpowiedziałem — masz słuszność, my na gwiazdach wiemy wiele rzeczy. Słyszałem naprzykład, że dawni ludzie chodzili do tych gór po błyszczące kamienie i żółte żelazo.
— Wy sami wiecie, panie — odpowiedział mi chłodno. — Ja z wami nie mogę mówić o takich rzeczach. Ale trzeba, żebyście pomówili z Gagoolą w mieście królewskim, która mądrą jest jak wy.
Jak tylko odszedł pokazałem towarzyszom owe trzy góry, mówiąc:
— Tam są kopalnie Salomona.
Umbopa stał między nimi, pogrążony był w głębokiej dość częstej u niego zadumie, słowa moje jednak usłyszał.
— Tak, Makumazahu — odezwał się po zulusku — tam napewno znajdują się dyamenty, a ponieważ wy biali ludzie tak lubicie świecidła i złoto, to będziecie je mieli.
— Zkądże ty to wiesz wszystko? — zapytałem go ostro, bo nie bardzo mi się podobała ta jego tajemniczość.
— Sniło mi się zeszłej nocy — odpowiedział śmiejąc się i wykręciwszy się na pięcie odszedł także.
— Ciekawa rzecz, co on myśli — odezwał się sir Henryk — bo widocznie wie więcej, niż