Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/159

Ta strona została przepisana.

— Czemuż więc Infadoosie nie zepchniecie go z tronu?
— Bo jest królem, a gdyby on ustąpił, Skragga zająłby jego miejsce, Skraggą, którego serce okrutniejsze od serca jego ojca. Pod jego królowaniem jarzmo nasze stałoby się cięższem. Inaczejby było, gdyby Imotu nie został zabity, albo gdyby żył syn jego Ignosi, ale obaj niestety pomarli.
— Zkądże ty wiesz, że Ignosi umarł? — odezwał się głos jakiś za nami.
Zdziwieni obejrzeliśmy się i zobaczyliśmy Umbopę.
— Co przez to rozumiesz chłopcze? — zapytał Infadoos — kto ci kazał mówić?
— Słuchaj mnie, Infadoosie — odpowiedział Umbopa. — Kiedy w tym kraju zamordowano króla Imotu, żona jego uciekła z synem Ignosim. Czy prawda?
— Prawda.
— Mówiono, że oboje zginęli w górach. Czy prawda?
— I to prawda.
— A jednakże ani syn ani matka nie umarli. Przebyli oni góry z plemieniem wędrownem, zdołali wybrnąć z piasków pustyni i dotrzeć do kraju, w którym rosną drzewa, trawy i płynie woda.