Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/169

Ta strona została przepisana.

ciei, biali mężowie, patrzcie — i swojem jedynem okiem przebiegał szeregi. — Czy na gwiazdach widzieliście kiedy co podobnego? Patrzcie, jak drżą w poczuciu swojej winy ci wszyscy, których serca złości są pełne, bo lękają się sądu niebieskiego.
— Zaczynajcie! zaczynajcie! — piskliwym głosem odezwała się Gagoola — głodne hyeny wyją za żerem. Zaczynajcie, zaczynajcie!
Przez chwilę głucha zapanowała cisza, straszna przeczuciem tego, co nastąpić miało.
Nagle król podniósł włócznię i jednym ruchem, jak gdyby należały do jednego człowieka, dwadzieścia tysięcy nóg podniosło się w górę i z głuchym dźwiękiem upadło na ziemię. To się powtórzyło trzy razy. Poczem gdzieś w dali rozległ się głos jeden, zaczynający pieśń do jęku podobną, której zwrotka w następujących powtórzyła się wyrazach:
„Jakież jest przeznaczenie człowieka.“
Na co z każdego gardła zgromadzonych tysięcy wybiegła odpowiedź do strasznego grzmotu podobna:
„Śmierć!“
Powoli jednak śpiewającemu przybywało towarzyszów — pieśń potężniała w chór wielu głosów, pułk za pułkiem podejmował jękliwą nutę melodyi, aż wreszcie cała armia zgodnym za-