Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/17

Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ II.
Podanie o kopalniach Salomona.

Nie odpowiedziałem zaraz na pytanie kapitana, namyślałem się a tymczasem nałożyłem sobie fajkę, zapaliłem ją i otoczyłem się kłębami dymu.
— Co ja słyszałem? — odezwałem się po chwili zupełnego milczenia — słyszałem, że wybierał się do kopalni Salomona, ale o tem nie mówiłem jeszcze nikomu.
— Do kopalni Salomona! powtórzyli obydwaj — a gdzież one są? — Nie wiem — odpowiedziałem. — Widziałem raz wierzchołki gór, po za któremi znajdować się mają, ale dzieliło mnie od nich sto trzydzieści mil skwarnej pustyni, której nie przebył dotąd żaden biały człowiek, z wyjątkiem może jednego. Jeżeli mi panowie dacie słowo, że bez mego pozwolenia nie powtórzycie tego nikomu to wam powiem, co wiem o nich. Czy przyrzekacie? Mam powody żądać tego...
— Bezwątpienia, naturalnie — odpowiedział kapitan Good, a sir Henryk skinął głową.